wtorek, 25 czerwca 2013

To i owo pozlotowo

Tak jak obiecałam ciąg dalszy moich zmagań zlotowych.
Powstało kilka drobnych przedmiotów, na których ćwiczyłam nowe techniki i doszkalałam już znane.

W stylu Mariny Nikuliny - oprócz konewki- powstała jeszcze metalowa osłonka.
Wielkie dzięki dla Dyzi, która nam cierpliwie pomagała, tłumaczyła co i jak - cud że to wszystko wytrzymała.




Przećwiczyłam też metodę wcierania i tu wielkie ukłony dla Lusi, która cierpliwie znosiła nasze ahy i ohy aż żeśmy zajażyły o co chodzi i z czym to się je.






 
 

Na drugiej stronie tego serducha testowałam szablony, bejcę i biały wosk.




No i jeszcze takie sobie zawieszki - dzięki Gosieq za piękny i równiótki  napis "witamy" - sama bym go lepiej nie zrobiła


 
 Na tej drugiej mam w planie szczelić jeszcze jakiś napis tylko nie mam pomysłu. Może  jakieś propozycje? Czekam co Wy byście tam umieściły?

I znów resztę zostawiam na jutro...

4 komentarze:

  1. Ja bym wpisała Home sweet home :-)
    Piękne prace! Wiaderko cudnie postarzone, lepsze niż od Nikuliny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za podpowiedź. Też o tym właśnie myślałam, ale nie pamiętałam jak to leci po angielsku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna ta twoja osłonka, machnięta tak jakby od niechcenia, nawet nie zauważyłam kiedy, a jaki efekt! Bardzo udane zlotowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty tę osłonkę robiłaś na zlocie? Jak to możliwe, że jej nie widziałam??? Deska z groszkiem pachnącym rewelacyjna. Na żywca wygląda jeszcze lepiej! A hortensja doczekała się koronki, no proszę! Ptaszki słodkie, wiadomo dlaczego, he, he... Wszystko naj, naj, naj pracusiu!!!

    OdpowiedzUsuń